To już
trzeci dzień odkąd Fenny mi towarzyszy. Widzę że z jednej strony brakuje jej
przyjaciół, a z drugiej nie chce mnie opuszczać. Wilki, które miały za nami
ruszyć, nie dały żadnego znaku swojej obecności.
- Nie ma ich
z nami – powiedziała zawiedziona,
- Dlaczego
nas zostawili? Nie wyszłyśmy jeszcze z lasu,
- Też
chciałabym to wiedzieć… Mam nadzieję że jeśli już wrócę z powrotem oni nadal
będą o mnie pamiętać.
- Bądź spokojna, na pewno mieli ważny powód dla którego zostali. –
sama w to nie wierzyłam, ale nie chciałam ciągnąć tematu, żeby bardziej się
skupiła na zadaniu. Byłyśmy trochę zmęczone więc zaczęłyśmy rozglądać się za
schronieniem. Poszłyśmy w dwie inne strony, zaczęłam krążyć w pobliżu jakiejś
góry, obeszłam ją w połowie i zauważyłam wejście do jaskini. Ruszyłam w głąb
niej, aby upewnić się że nikogo tu nie ma. Wyjęłam szablę i bez szelestnie się
po niej przechadzałam. Nic nie widziałam, gdy tylko słońce przestało oświetlać
mi drogę zamierzałam zawrócić, ale usłyszałam szelest za sobą. Człowiek… był
zupełnie nagi i siedziała odwrócony do mnie plecami. Zbliżyłam się do owej
osoby, a gdy byłam już wystarczająco blisko by się mu przyjrzeć a on w tym
właśnie momencie się odwrócił. Odeszłam szybko trzy kroki do tyłu, celując w
jego stronę bronią, nie miał jednego oka, na drugie był ślepy, zęby jak u
dzikiej bestii oraz elfie uszy. Co się z Tobą stało, pomyślałam.

- Kim
jesteś? – zapytałam nie licząc na odpowiedź. Nie wyglądał na kogoś, a raczej
coś co potrafi mówić. Przeszedł do pozycji na czworaka i zaczął obwąchiwać
ziemie przed sobą, tak jak robią to psy. W jednej sekundzie jego głowa się
uniosła i rzucił się na mnie z dzikim rykiem. Nadział się na moją szablę, ale
zachowywał się jakby nie czuł bólu, zero. Silnym kopnięciem odepchnęłam go do
tyłu jednocześnie zdejmując z broni. Nie upadł, lecz kucał. Kiedy już miałam
zadać ostateczny cios nie tylko w celu własnej obrony, ale i w celu zakończenia
jego marnego życia. Fenny mnie uprzedziła. Strzeliła mu w sam środek czaszki.
Runął z hukiem na ziemię.
- Obawiam
się że może być ich więcej – zauważyła, pokazując na ścianę gdzie znajdowały
się malowidła, zrobione krwią. Przedstawiały ludzi, a dokładniej kanibali. Nie
zastanawiając się chwili dłużej opuściłyśmy dane miejsce i zmusiłyśmy się do
dalszej drogi, gdyż Fenny nic nie znalazła. Podążałyśmy dalej kiedy zza drzew wyskoczyło stado jeleni,
kierując się w naszą stronę, czym
prędzej zeszłyśmy im z oczu żeby nas nie
staranowały.
- Coś je spłoszyło – oznajmiła Indianka robiąc krok w tył, co to
mogło być, dlaczego tego nie słyszymy ani nie widzimy ? Fenny jest dobrą
tropicielką dlatego wierzyłam w jej przypuszczenia. Cokolwiek to jest musi być
jeszcze daleko. Pewna siebie że owe zagrożenie się znudziło łowami chciałam
wznowić wyprawę, ale przerwały mi dzikie syki z lasu. Węże? To nie możliwe, to
coś jest za głośne i zdecydowanie większe. Widzę je! Krzyknęłam dając
dziewczynie znak że ma uciekać. W
natychmiastowym tempie zaczęłyśmy uciekać. Bestie były bardzo szybkie, nie
miały ślepi co oznaczało że kierowały się węchem, uszu również nie dało się
dostrzec.

Stwory były coraz bliżej. Nim się obejrzałam
Fenny była już w połowie drogi prowadzącej na szczyt wysokiego drzewa. To chyba
jakiś żart ! Zostawiła mnie, a sama uciekła. Wiedząc że nie dam rady już wejść,
wyjęłam szablę, jeśli mam umrzeć to tylko walcząc. Pierwsza paskuda była już
blisko, zamachnęłam się i wymierzyłam jeden cios w bestie. Trafiłam w sam
środek głowy, upadł, na szabli została jedynie zielona krew.
- UWAŻAJ! –
krzyknęła Fenny strzelając z łuku w kolejne monstrum, którego nie zauważyłam,
gdyż wyskoczył za moich pleców. Udało się, razem możemy dać radę. Ona na górze,
ja na dole. Broniłyśmy się długo bez większych problemów, gdy znienacka zaczęły
obłazić mnie te same bestie rozmiarów jaszczurki, podgryzały mnie, aż do
momentu w którym wyleciał na mnie jeden z większych stworów, miniatury szybko
ze mnie zlazły, a ja czując ukąszenia na całym ciele nie zdążyłam już sięgnąć
po broń, to coś rzuciło się na mnie przewracając jednocześnie i wbijając swój
pazur w mój bok. Ostatnie co usłyszałam to krzyk Fenny …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz