wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 3 - Uważaj !

To już trzeci dzień odkąd Fenny mi towarzyszy. Widzę że z jednej strony brakuje jej przyjaciół, a z drugiej nie chce mnie opuszczać. Wilki, które miały za nami ruszyć, nie dały żadnego znaku swojej obecności.
- Nie ma ich z nami – powiedziała zawiedziona,
- Dlaczego nas zostawili? Nie wyszłyśmy jeszcze z lasu,
- Też chciałabym to wiedzieć… Mam nadzieję że jeśli już wrócę z powrotem oni nadal będą o mnie pamiętać.
- Bądź spokojna, na pewno mieli ważny powód dla którego zostali. – sama w to nie wierzyłam, ale nie chciałam ciągnąć tematu, żeby bardziej się skupiła na zadaniu. Byłyśmy trochę zmęczone więc zaczęłyśmy rozglądać się za schronieniem. Poszłyśmy w dwie inne strony, zaczęłam krążyć w pobliżu jakiejś góry, obeszłam ją w połowie i zauważyłam wejście do jaskini. Ruszyłam w głąb niej, aby upewnić się że nikogo tu nie ma. Wyjęłam szablę i bez szelestnie się po niej przechadzałam. Nic nie widziałam, gdy tylko słońce przestało oświetlać mi drogę zamierzałam zawrócić, ale usłyszałam szelest za sobą. Człowiek… był zupełnie nagi i siedziała odwrócony do mnie plecami. Zbliżyłam się do owej osoby, a gdy byłam już wystarczająco blisko by się mu przyjrzeć a on w tym właśnie momencie się odwrócił. Odeszłam szybko trzy kroki do tyłu, celując w jego stronę bronią, nie miał jednego oka, na drugie był ślepy, zęby jak u dzikiej bestii oraz elfie uszy. Co się z Tobą stało, pomyślałam.
- Kim jesteś? – zapytałam nie licząc na odpowiedź. Nie wyglądał na kogoś, a raczej coś co potrafi mówić. Przeszedł do pozycji na czworaka i zaczął obwąchiwać ziemie przed sobą, tak jak robią to psy. W jednej sekundzie jego głowa się uniosła i rzucił się na mnie z dzikim rykiem. Nadział się na moją szablę, ale zachowywał się jakby nie czuł bólu, zero. Silnym kopnięciem odepchnęłam go do tyłu jednocześnie zdejmując z broni. Nie upadł, lecz kucał. Kiedy już miałam zadać ostateczny cios nie tylko w celu własnej obrony, ale i w celu zakończenia jego marnego życia. Fenny mnie uprzedziła. Strzeliła mu w sam środek czaszki. Runął z hukiem na ziemię.
- Obawiam się że może być ich więcej – zauważyła, pokazując na ścianę gdzie znajdowały się malowidła, zrobione krwią. Przedstawiały ludzi, a dokładniej kanibali. Nie zastanawiając się chwili dłużej opuściłyśmy dane miejsce i zmusiłyśmy się do dalszej drogi, gdyż Fenny nic nie znalazła. Podążałyśmy dalej  kiedy zza drzew wyskoczyło stado jeleni, kierując  się w naszą stronę, czym prędzej  zeszłyśmy im z oczu żeby nas nie staranowały.
- Coś je spłoszyło – oznajmiła Indianka robiąc krok w tył, co to mogło być, dlaczego tego nie słyszymy ani nie widzimy ? Fenny jest dobrą tropicielką dlatego wierzyłam w jej przypuszczenia. Cokolwiek to jest musi być jeszcze daleko. Pewna siebie że owe zagrożenie się znudziło łowami chciałam wznowić wyprawę, ale przerwały mi dzikie syki z lasu. Węże? To nie możliwe, to coś jest za głośne i zdecydowanie większe. Widzę je! Krzyknęłam dając dziewczynie znak że ma uciekać.  W natychmiastowym tempie zaczęłyśmy uciekać. Bestie były bardzo szybkie, nie miały ślepi co oznaczało że kierowały się węchem, uszu również nie dało się dostrzec.
 Stwory były coraz bliżej. Nim się obejrzałam Fenny była już w połowie drogi prowadzącej na szczyt wysokiego drzewa. To chyba jakiś żart ! Zostawiła mnie, a sama uciekła. Wiedząc że nie dam rady już wejść, wyjęłam szablę, jeśli mam umrzeć to tylko walcząc. Pierwsza paskuda była już blisko, zamachnęłam się i wymierzyłam jeden cios w bestie. Trafiłam w sam środek głowy, upadł, na szabli została jedynie zielona krew.

- UWAŻAJ! – krzyknęła Fenny strzelając z łuku w kolejne monstrum, którego nie zauważyłam, gdyż wyskoczył za moich pleców. Udało się, razem możemy dać radę. Ona na górze, ja na dole. Broniłyśmy się długo bez większych problemów, gdy znienacka zaczęły obłazić mnie te same bestie rozmiarów jaszczurki, podgryzały mnie, aż do momentu w którym wyleciał na mnie jeden z większych stworów, miniatury szybko ze mnie zlazły, a ja czując ukąszenia na całym ciele nie zdążyłam już sięgnąć po broń, to coś rzuciło się na mnie przewracając jednocześnie i wbijając swój pazur w mój bok. Ostatnie co usłyszałam to krzyk Fenny …