- Halo!
Słyszysz mnie? – usłyszałam nad sobą męski głos. Powoli zaczęłam otwierać oczy,
lecz musiałam odczekać aż obraz mi się wyostrzy.
- Gdzie
jestem? – wydusiłam czując przeraźliwy ból brzucha.
- Nie bój
się, jesteś bezpieczna, znalazłem was w lesie. Straciłaś przytomność, a Twoja
przyjaciółka nie była w stanie sama Cię unieść. Z początku próbowała mnie
zabić, lecz szybko zrozumiała że bez mojej pomocy nie da sobie rady. Wziąłem
Cię na ręce i przyprowadziłem do siebie.
Wtedy zaczął wyostrzać
mi się wzrok, przymrużyłam oczy i ujrzałam blond chłopaka, wydawał się być w
moim wieku. Ubrany w czarny strój bez
rękawów. – Gdzie ona jest? – spytałam
rozglądając się po pomieszczeniu w którym leżałam. Jedno łóżko na którym się
znajdowałam, mała szafka i krzesło. Nic poza tym nie było w owym pomieszczeniu.
– Śpi w innym pokoju. Była wycieńczona. Długo nie pociągnęła by bez odpoczynku.
- Kim
jesteś? I gdzie moja broń? – spojrzałam prosto w jego niebieskie oczy. Chłopak
się uśmiechnął i wyjął z pod łóżka moją szablę. – Oto ona, natomiast ja jestem
Brian, Ty jesteś Erin, nie musisz się przedstawiać. – uśmiechnął się, wstając z
krzesła. Próbowałam się podnieść lecz rzekomy Brian kazał mi się nie ruszać,
twierdząc że rana musi się zagoić. Zażądałam spotkania się z Fenny, ale odmówił
tłumacząc że obie musimy odpocząć. – Jak
tylko poczujesz się lepiej, chcielibyśmy poznać cel waszej szaleńczej wędrówki
– oznajmił dość poważnie i nie dając mi zapytać o nic więcej wyszedł.
Leżałam tak dłuższą chwilę, aż postanowiłam dowiedzieć się gdzie jestem. Ignorując potworny ból wstałam, jedną ręką obejmowałam talię, a drugą opierałam się o ściany. Czułam zmęczenie, głód, ból i niepewność do tego miejsca. Otworzyłam drzwi i do moich uszu dotarły rozmowy, nie dwóch lecz znacznie większej ilości osób. Starając się zachować ciszę ruszyłam wzdłuż korytarza i zaglądając do każdego z pomieszczeń miałam nadzieję że ujrzę Fenny. Zamykałam właśnie drzwi od trzeciego z kolei pomieszczenia, gdy ktoś pociągnął mnie za ramię i zostałam przyparta do ściany, krzyknęłam z bólu, gdyby nie to że owy napastnik mnie trzymał, upadła bym. Miał długie siwe włosy, wyglądał na niewiele starszego ode mnie oraz był nagi od pasa w górę, miał na sobie jedynie workowate spodnie.
Leżałam tak dłuższą chwilę, aż postanowiłam dowiedzieć się gdzie jestem. Ignorując potworny ból wstałam, jedną ręką obejmowałam talię, a drugą opierałam się o ściany. Czułam zmęczenie, głód, ból i niepewność do tego miejsca. Otworzyłam drzwi i do moich uszu dotarły rozmowy, nie dwóch lecz znacznie większej ilości osób. Starając się zachować ciszę ruszyłam wzdłuż korytarza i zaglądając do każdego z pomieszczeń miałam nadzieję że ujrzę Fenny. Zamykałam właśnie drzwi od trzeciego z kolei pomieszczenia, gdy ktoś pociągnął mnie za ramię i zostałam przyparta do ściany, krzyknęłam z bólu, gdyby nie to że owy napastnik mnie trzymał, upadła bym. Miał długie siwe włosy, wyglądał na niewiele starszego ode mnie oraz był nagi od pasa w górę, miał na sobie jedynie workowate spodnie.
- Wiedziałem
że nie można was tu wpuszczać!!! Za czym tu węszysz?! Złodziejka czy
zabójczyni?! – pytał uniesionym głosem mocniej przypierając mnie do ściany.
Jego ręka znajdowała się teraz na mojej szyi, a w drugiej trzymał sztylet.
Widziałam że był w gotowości, aby mnie zabić. Chciałam coś wykrztusić, lecz
czułam jedynie krew w ustach. Nie mogłam się nawet ruszyć, byłam sparaliżowana.
- ZOSTAW
JĄ!!! – to Brian krzyknął zbliżając się z mieczem opuszczonym w dół, za nim
znajdowało się kilka innych osób kobiet, jak i mężczyzn. – Nie posłuchaliście
mnie i teraz mam pozwolić jej okraść nasz dobytek?! – zapytał kpiąco
- Ostrzegam
Cię puść ją – tym razem to była Fenny, widziałam furię w jej oczach. W ręku
również trzymała sztylet. – Tak bardzo
Ci na niej zależy? – zapytała Briana? Ten natomiast zachowując powagę
przyglądał się czujnie, powoli zbliżając. Heh… W takim razie łap ją! Krzyknął,
a następnie rzucił mną jak marionetką w kierunku blondyna, skąd
on ma tyle siły przeleciało mi krótko przez głowę. Chłopak robiąc szybko dwa
kroki do przodu złapał mnie, a następnie wziął na ręce. – Fenny nie rób tego !
– krzyknął nagle. Odwróciłam głowę na tyle szybko, na ile miałam siły i
zobaczyłam jak dziewczyna rzuca się na napastnika. Ktoś zza pleców Briana,
wybiegł w ich stronę w celu zaprzestania bójki. Jednak Indianka nie dała za
wygraną, wpadła w szał o jaki do tej pory bym jej nie podejrzewała. Była bardzo
zwinna i udało jej się zadać mu kilka obrażeń, do momentu w którym nie złapali
jej pozostali. Odebrali jej broń i powiedzieli że zamkną ją w osobnym
pomieszczeniu, aż się nie uspokoi. Nie miałam siły się sprzeciwiać. Czułam jak
po całym ciele przechodzą mnie ciarki. Spojrzałam na blondyna, a on na mnie. Powoli ruszył ze mną w stronę
innego pomieszczenia niż to z którego wyszłam. Było tu mnóstwo broni. Położył
mnie na łóżku i dotykając mojego zimnego czoła stwierdził że zaraz zamarznę.
Okrył mnie futrem i zaczął tłumaczyć że to jego pokój i będę tu bezpieczna.
Temperatura nie wracała do normy, było nawet zimniej. Do pokoju weszła jakaś
dziewczyna i widząc że cała się trzęsę powiedziała coś na ucho chłopakowi i z
głupim uśmiechem wyszła. Chłopak spojrzał na mnie niepewnie, a następnie
zapytał czy pozwolę mu sobie pomóc. Kiwnęłam delikatnie głową w celu
przytaknięcia. Wtedy on zbliżył się do łóżka i zdejmując koszulkę, próbował
położyć się koło mnie. –Co Ty wyprawiasz? – zapytałam osłabionym głosem
- Tylko w
ten sposób dam radę Cię ogrzać, zaufaj mi, nie zrobię Ci nic złego – oznajmił
głosem pełnym współczucia
- A jeśli
jednak okażesz się być taki sam jak tamten – widziałam że nie wiedział czy ma
się wycofać czy kontynuować,
- Gdybym
zamierzał Cię zabić już bym to zrobił – stwierdził, pewien swoich słów. Kucając przy moim łóżku powiedział że jeśli
tylko chcę zostać sama, wyjdzie, ale muszę to powiedzieć.
Nie przestając się trząść popatrzyłam na niego i cicho
wyszeptałam by został, Brian na te słowa wstał i zachowując ostrożność, jakby
bał się że zaraz sprawi mi ból, położył się przy mnie pod futrem, przytulając
moje ciało do swojego. Złapał moje dłonie i szepnął że mogę spać, że jego
zachowanie ma na celu ogrzanie mnie. Obiecał nie opuści mnie, aż się nie
obudzę. Od jego ciała biło mnóstwo ciepła, ból i szok, którego doznałam nagłą
agresją ze strony siwowłosego mężczyzny nie pozwolił mi nawet na sprzeciw. Ciepło
z każdą minutą przechodziło z Briana na mnie, aż poczułam się błogo i
odpłynęłam w krainę snów.
Wspaniały rozdział. Mam nadzieje ze Brain zostanie z nami na dłużej (polubiłam go :P)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze następny rozdział będzie niedługo. :)
Ale niespodzianka :D Brian jest super !
OdpowiedzUsuń