- Zanim ruszymy muszę zabrać jeszcze swoje
rzeczy – powiedziała ciągnąc mnie za rękę w stronę krzaków. Koń będąc już
bezpiecznym pasał się wraz z innymi dzikimi wierzchowcami. Przeszłyśmy przez
zarośla, zamierzałam zapytać czy daleko jeszcze jest rzekoma kryjówka, jednak
to nie było konieczne. Moim oczom ukazało się jezioro przy którego brzegu spało
kilkaset wilków. Dziewczyna gestem ręki pokazała mi bym zachowała ciszę.
Szłyśmy w kierunku jaskini z której wydobywało się niebieskie światło. – Tam
mieszka nasz przywódca – powiedziała. – Chodź, musisz go poznać – znowu złapała
mnie za rękę, ale tym razem się wyrwałam niech nie pozwala sobie na zbyt wiele,
pomyślałam.
Wchodząc do
jaskini napotkałam spojrzenie pięknego wilka, również był pomalowany tyle że na
niebiesko.
- To Erin,
szuka sojuszników w walce z tą o której nie wolno nam rozmawiać. Chcę jej
pomóc, może poznam jakiegoś chłopca- zachichotała podekscytowana.
- Doprawdy?
Co skłoniło Cię do próby pozbycia się Derwy? I dlaczego mieszasz w to Fenny? –
podszedł kilka kroków w moją stronę, był znacznie większy od pozostałych
wilków, które zdołałam dostrzec. Sposób w jaki się poruszał oraz mówił nie
pozostawiał wątpliwości ku temu że jest szanowanym przywódcą.
- Jest
odpowiedzialna za śmierć moich rodziców, ludzie w Sembrii cierpią, boją się
wychodzić z domów, ktoś musi z tym skończyć. A co do Fenny to sama
zaproponowała mi swoją pomoc, do niczego jej nie zmusiłam, może zrezygnować w
każdej chwili, jednak jej umiejętności łowieckie mogą mi się przydać.
Wilk okrążył
mnie, czujnie mi się przyglądając oraz intensywnie nad czymś myśląc.
- Wyczuwam w
Tobie sporo odwagi, ale nie da się ukryć strachu spowodowanego wyprawą, która
może się skończyć sukcesem jak i klęską – wtedy spojrzał na Indiankę – chodź za
mną.
Dziewczyna
zniknęła gdzieś w głębi jaskini, a ja zaczęłam się po niej rozglądać. Dało się
dostrzec malowidła na ścianach, przedstawiały polowania. Ludzie i zwierzęta,
odciski łap oraz jeden odcisk dziecięcej ręki oraz dorosłej, wydawałoby się że
mogą należeć do Fenny. Kawałek dalej
słyszałam dwa ranne wilki, oba krwawiły, miały zamknięte ślepia. Chciałam
podejść bliżej, lecz przeszkodził mi pisk dziewczyny, która po chwili znalazła
się przy mnie pokazując łuk, który podarował jej przywódca. Powiedziała że
należał kiedyś do króla Elfów, który oddał go w ramach okazania szacunku i
zawarcia sojuszu z wilczym stadem. Uśmiechnęłam się jedynie, chciałam jak
najszybciej wyjść z tej jaskini. Skomlenia zaczęły dudnić mi w głowie.
- Bądźcie
ostrożne, niech Teveran ma was w opiece – powiedział odchodząc
- On nadal
żyje i zamierzam go odnaleźć – powiedziałam stanowczo. Wilk na chwilę
przystanął nie odwrócił się jedynie
powiedział że mam się modlić by była to prawda, po czym zniknął za niebieską
mgłą. Skąd ona się tu bierze? Będę miała przynajmniej o czym rozmawiać z
dziewczyną w podróży.
Dopiero po wyjściu z jaskini poczułam
jak bardzo jestem zmęczona, nie wytrzymam długo bez snu, zastanawiałam się
gdzie śpi Fenny, z tymi wilkami czy może ma jakiś domek, drugą jaskinie czy też
szałas?
- Chodźmy do
mnie, wyglądasz na zmęczoną, prześpisz się i zjesz moje specjały. Jesteś tu
bezpieczna nie musisz się bać – w jej głosie dało się wyczuć troskę, która już
od 10 lat jest mi obcym uczuciem.
- I
słusznie. Nie jest tu bezpiecznie. Zwłaszcza dla takiej kruszyny jak Ty.
Nie
komentując ostatniego zdania podziękowałam za opiekę. Kierowałam się za
dziewczyną zastanawiając się czym mnie zaskoczy, ciekawe w jakich żyje
warunkach.
Zaniemówiłam,
przede mną stało potężne drzewo z wbudowanymi drzwiami. To w ogóle możliwe?
Przeszłyśmy przez niewielki mostek, następnie weszłyśmy do środka, nie było
dużo miejsca, ale jak na nią jedną idealne zakwaterowanie. Po mojej lewej
stronie znajdowało się drewniane łóżko pokryte dużą ilością słomy, na środku
stał niski drewniany stolik za nim znajdowała się nie wielka szafa, a po prawej
stronie wisiał kociołek.
- Prześpij
się, a ja przygotuje coś do jedzenia – powiedziała Fenny gestem ręki wskazując
na łóżko. Przytaknęłam, a następnie odłożyłam szablę na stół i się położyłam.
Zadziwiające jak wygodna potrafi być słoma. Leżałam przyglądając się drzwiom
tak długo aż powieki zaczęły mi opadać, w końcu udało mi się zasnąć.
Budząc się
poczułam że całą twarz mam mokrą i to nie była woda, otwierając oczy zauważyłam
przed sobą małego wilczka z jęzorem na wierzchu, czym prędzej otarłam twarz i
spojrzałam na stół pełen jedzenia. Drzwi były otwarte, Fenny musiała gdzieś
wyjść. Wstałam i nie zwracając uwagi na szczeniaka zaczęłam się częstować.
Kiedy zaczęłam częstować małego, wróciła Fenny, pozwoliła mi dokończyć
jedzenie, sama zaczęła się pakować.
- Gotowa? –
zapytałam otwierając drzwi.
- Jak nigdy!
Chodźmy skopać parę tyłków – odpowiedziała, myślałam że zaraz ją rozsadzi z tej
ekscytacji. Muszę przyznać była szalona i bałam się że zapomina o powadze
misji.
- Nie
pożegnasz się?- zapytałam kiedy miałyśmy opuścić jezioro
- Już to
zrobiłam, do czasu opuszczenia tego lasu naszym tropem będzie szła eskorta.
Możemy być spokojne.
I tak
poznałam Fenny, zwariowaną Indiankę, która jak się później okaże jest kimś
więcej niż tylko dziewczyną z lasu.
Mam pytanko. W tym zdaniu napisałaś: "A co do Fenny to sama zaproponowała mi swoją pomoc, do niczego jej nie zmusiłam, może zrezygnować w każdej chwili, jednak jej umiejętności łowieckie mogą mi się przydać." - nie przypominam sobie, żebyś w wcześniejszym rozdziale napisała, że Fenny strzelała z łuku, więc skąd Erin wie o tym?
OdpowiedzUsuń"Wstałam i nie zwracając uwagi na szczeniaka zaczęłam się częstować. Kiedy zaczęłam częstować małego, wróciła Fenny, pozwoliła mi dokończyć jedzenie, sama zaczęła się pakować." - powtarzasz w tych zdaniach czasownik "częstować", zrób synonim, albo zmień całe zdanie.
I jeszcze te zdanie: "I tak poznałam Fenny, zwariowaną Indiankę, która jak się później okaże jest kimś więcej niż tylko dziewczyną z lasu." - wiem, że w książkach można spotkać się z takimi zakończeniami rozdziału, ale radziłabym tego nie robić. Wyprzedzasz fakty, a czytelnik nie zawsze to lubi.
Pozdrawiam :)